Perfekcyjnie wykonany plan treningowy, szczyt formy osiągnięty, sprzęt na zawody przygotowany. Badania nad ludzką psychiką wskazują, że możemy jednak zrobić coś jeszcze! Przeczytaj i sprawdź, czy szczęściu naprawdę można pomóc.

Słownik języka polskiego definiuje, że amulet to przedmiot, któremu przypisuje się magiczną moc. Każdy z nas o nich słyszał, jedni w nie wierzą, inni niekoniecznie. Naukowcy z Uniwersytetu w Kolonii dowiedli, że talizmany faktycznie przynoszą „szczęście”, ale w sytuacjach, które są od nas zależne (a tak przecież zwykle bywa w sporcie!). Zasada działania jest prosta i można tu śmiało zacytować znane powiedzenie, że wiara czyni cuda.

Wyobraźmy sobie sytuację: 60. kilometr ultramaratonu górskiego (albo każdy inny naprawdę ciężki moment podczas wyczerpujących zawodów lub treningu), pot spływa z czoła, stopy już nie bolą, ale wydają się płonąć, myśli krążą snując czarne wizje, że nie damy rady podołać temu morderczemu wysiłkowi… . I wtedy z pomocą przychodzi talizman –pogromca tych projekcji. Może to być dosłownie wszystko, od bransoletki poprzez tatuaż, kończąc na przypiętej do plecaka maskotce (tu przed oczami staje mi słynny Królik Stefan Ani Witkowskiej).

Najważniejsza jest korelacja, spoglądając czy dotykając tej rzeczy, łatwiej nam skupić się na celu, wzrasta nasza odwaga i pewność siebie. Przypominamy sobie, po co jesteśmy w danym miejscu i czasie, oraz jaką robotę mamy do wykonania. Taka magia… realistyczna!

Jeśli raz poczujemy moc amuletu, nie będzie łatwo się z nim rozstać! Trafi na listę ‘must have’ przed każdymi zawodami, dłuższym treningiem czy wyjazdem.

Najczęściej po prostu stale będzie z nami, zarówno w momentach smutku, jak i radości. U mnie, trochę przypadkowo, takim przedmiotem „magicznym” stała się bransoletka z kamieni naturalnych – tygrysiego oka, lawy i hematytu. Każdy z kamieni ma swoje właściwości, i nawet jeśli traktuję je z przymrużeniem oka, to faktem jest, że bransoletka, zapięta tuż nad sportowym zegarkiem, naprawdę pomaga mi podczas wykonywania trudniejszych jednostek treningowych. Stanowi też pewnego rodzaju ochronę podczas stresujących sytuacji dnia codziennego. Będąc szczerą – na jednej bransoletce się nie skończyło. Drugą rękę zdobi bransoletka miedziana. O miedzi i jej wpływie na organizm należałoby popełnić odrębny artykuł, a tu wspomnę jedynie, że ma działanie harmonizujące i przeciwbólowe. Możemy zatem uzyskać podwójną korzyść, zarówno dla zdrowia psychicznego, jak i fizycznego.

Amulety, talizmany, tatuaże, czy maskotki… bez względu na to, czy otaczamy się przedmiotami o specjalnej dla nas wartości, czy są one dla nas zbędne – pamiętajmy o najważniejszym – sami jesteśmy dla siebie źródłem szczęścia!

tekst: A. Grochowska

fotografia: UW