Jest znana w środowisku biegów ultra jako organizatorka Gorce Ultra-Trail i popularyzatorka weganizmu. Viola Domaradzka opowiada o tym m.in. dlaczego zaczęła biegać i jak została weganką oraz jak te decyzje wpłynęły na zmiany w jej życiu.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem ultra? Najpierw zostałaś biegaczką czy weganką?

Bieganie po polach i lasach było ze mną od zawsze, jak to w przypadku dziecka wychowanego na wsi. Bieganie świadome, ze świadomością czasu i dystansu przyszło dopiero po 30ce, trochę z przypadku, trochę z przekory. A weganizm to był proces. Będąc nastolatką zostałam wegetarianką – po tym, jak na maskę naszego auta wpadł zając – widząc jego zakrwawiony pyszczek na przedniej szybie powiedziałam sobie „nie, dziękuję”. Po paru latach jednak wróciłam do jedzenia mięsa, acz wrażliwość w tej kwestii już we mnie została. W 2013 znajoma podesłała mi pewien film, który przyczynił się do tego, że przeszłam ostatecznie na weganizm, i to w ciągu minuty. Wspomniane nagranie było wykładem Gary’egoYourofsky, amerykańskiego aktywisty i obrońcy praw zwierząt. Zetknęłam się wtedy pierwszy raz z brutalnością współczesnych hodowli przemysłowych i w sekundę podjęłam decyzję, że nie chcę się do tego przykładać. Wcześniej myślałam, że weganizm jest przesadą. Jako dziecko wychowałam się na wsi, widziałam zabijanie zwierząt i chodziłam na polowania, ale to materiał Yourofskyego wytrącił mnie z wygodnych wspomnień małego gospodarstwa wiejskiego, gdzie zwierzęta traktowano z szacunkiem. Czy było trudno? Zupełnie nie! Przejście na weganizm było dla mnie przygodą, odkrywaniem nowych smaków, przypraw i produktów. Była we mnie duża ciekawość i radość tworzenia nowych dań.

Czy na początku odczuwałaś osłabienie organizmu przy przejściu na weganizm? Jak  bilansowałaś dietę i zapotrzebowanie np. na białko przy takim ogromnym wysiłku, jakim jest np. bieganie ultra?

Bycie weganką nie oznacza wcale gorszych wyników w sporcie, często wręcz przeciwnie. Po zmianie diety nie odczuwałam żadnego osłabienia, za to miałam bardzo dużo energii i szybką regenerację. Weganizm traktowałam bardzo świadomie. Sięgałam po składniki, które dawały mi sytość, a do tego dużo warzyw i zieleniny, którą uwielbiam. W diecie stawiałam na m.in. soczewicę, fasolę, bób, kasze, czyli produkty, gdzie jest sporo białka i żelaza. Do tego orzechy, nasiona i mamy już zbilansowaną dietę. W tamtym czasie nie było jeszcze tylu vege-blogów, co skłoniło nas do napisania własnej książki z wegańskimi przepisami dla biegaczy. Za granicą prekursorami byli wtedy m.in. Scott Jurek, ultra biegacz i RichRoll, znany triatlonista, natomiast ich przepisy słabo wtedy przekładały się na polską półkę. Dziś już jest inaczej – w sklepach mamy pełną dostępność składników, księgarnie uginają się od poradników kulinarnych, kwitnie vege-blogosfera, a wegańskich knajp w Warszawie nie jestem w stanie już spamiętać. I tak jest fajnie!

Wróćmy jeszcze do biegania. Kiedy pojawiło się bieganie ultra?

Zaczynałam od dystansów 5 i 10 km, ale wtedy już z celem na ukończenie Biegu Rzeźnika. Z rozpędu zdobyłam jeszcze Koronę Maratonów Polskich, ale już po pierwszym biegu w górach miałam jasność, że bieganie w terenie sprawia mi największą przyjemność i tam najbardziej się spełniam. Pamiętam, że moim pierwszym ultra był Ultramaraton Podkarpacki, z dystansem 115 km, a potem to już poszło z nomen omen z górki!

Obecnie mniej startuję i teraz najchętniej łączę spokojny trening “turystyczny” z interwałami. W Warszawie lubię biegać trasą Biegu Wegańskiego nad Wisłą, a podbiegi trenuje m.in. na Podzamczu. Oczywiście biegam też w Gorcach. Nie mam już potrzeby na wyznaczanie sobie czasu czy zajmowania miejsca na podium podczas biegów, jednak nadal uważam, że warto w bieganiu przekraczać swoje granice i rozwijać swoją siłę.

Teraz mam 45 lat i z perspektywy czasu widzę, jak wszystkie moje pasje były i są ze sobą połączone. Otwartość, ciekawość nowych wyzwań, pasja do podróży są wspólną cechą i biegania i rajdów konnych i tańczenia tanga na dwóch kontynentach! Co istotne, bieganie i weganizm doprowadziły mnie do zmian w sferze zawodowej, ponieważ zajęłam się organizacją imprez sportowych i pisaniem książek. Wcześniej pracowałam w korporacji – praca tam była bardzo wygodna, dużo się nauczyłam i poznałam ludzi, z którymi mam kontakt do dziś. A jednak czegoś mi brakowało.

Czego konkretnie?

Pewnego dnia przeczytałam takie pytanie w jednym z magazynów psychologicznych: „gdyby pieniądze nie były ograniczeniem, to czy jutro zrobiłabyś dalej to, co robisz”. Zmierzyłam się z tym pytaniem w windzie i między parterem, a dziewiątym piętrem miałam pełną jasność – nie! Żeby była jasność, nie mam nic złego w pracy w korpo, po prostu to nie dla mnie – każdy z nas jest inny. Pracując w rekrutacji menedżerskiej prowadziłam projekt na dyrektora finansowego. Podczas rozmów z jednym z kandydatów z zafascynowaniem przyglądałam się, z pasję wzbudza opowiada o budżetach i bilansach… Ten człowiek był na swoim miejscu i dla niego finanse było fascynujące. Moja pasja była gdzie indziej, a w życiu warto robić to, co sprawia nam radość, wnosi coś dobrego dla nas i świata i jest w zgodzie z naszymi wartościami. Moja nowa praca jako organizatorki imprez sportowych dokładnie te wartości spełnia i tak jest dobrze. Czy tęsknię za bezpieczną pracą w dużej firmie, bez bezpośredniej odpowiedzialności..? Czasem tak, ale szybko mi przechodzi;)

Skąd wziął się pomysł na organizację Gorce Ultra-Trail, ale również na biegi miejskie w Warszawie, które robicie jako Fundacja Run Vegan – Bieg Wegański, Zabiegana Mama czy Białołęcki Bieg Wolności?

W 2014 na jednym ze spotkań z Robertem Zakrzewskim (współorganizator powyżej wymienionych biegów) rozmawialiśmy, że na imprezach biegowych nie ma jedzenia wegańskiego czy wegetariańskiego (również na punktach żywieniowych). Pamiętam, że bardzo narzekałam na to i chciałam nawet napisać do kilku organizatorów z petycją. Jednak Robert zaproponował, by wspólnie zorganizować taki bieg, gdzie – dla uproszczenia – całość jedzenie będzie wegańska. Podjęliśmy wspólnie decyzję i tak zaczęła się nasza przygoda z organizacją biegów. Robert miał doświadczenie w  tym obszarze, natomiast ja wcześniej pracowałam w korporacji m.in. w działach marketingu, sprzedaży i szkoleń. Gorce Ultra-Trail i Bieg Wegański zostały stworzone przez nas w całości. Na początku mieliśmy dużo wyzwań z kwestiami technicznymi, które były związane m.in. z organizacją ruchu, obecnością policji, straży miejskiej i opieki medycznej na imprezie. Jednak każda organizacja biegu przynosiła nam jeszcze większe doświadczenie i lekkość w robieniu kolejnych.

Skąd pomysł na Gorce? Od zawsze góry były mi bardzo bliskie, ale z nawigacją i posługiwaniem się mapą było nieco gorzej…  I jak to w życiu bywa, dołączył do nas wtedy Grzegorz Olesiak, również ultra biegacz, który w ciągu raptem jednego dnia wybrał lokalizację i zaproponował kilka tras. Wtedy po raz kolejny doceniłam, jak warto mieć swój zespół z różnymi kompetencjami i doświadczeniem. Dziś w Fundacji Run Vegan dzielimy się obowiązkami i każdy z nas odpowiada za obszar, w którym najlepiej się czuje. Ja prowadzę komunikację i social media oraz finanse, Robert odpowiada za trasy, logistykę i aspekty techniczne.

Biegi miejskie (Białołęcki Bieg Wolności, Bieg przez Most, Bieg Niepodległości) organizujemy na zlecenie, dla miasta Warszawy, jako że zostaliśmy zaproszeni do udziału w przetargu przez zadowolonego uczestnika naszych imprez, który jednocześnie zawodowo zajmował się sportem w jednej z dzielnic. Natomiast bieg na Stadionie Narodowym Zabiegana Mama realizujemy dla Fundacji Instytutu Matki i Dziecka. To bardzo ważne dla mnie wydarzenie –  bieg promuje aktywność sportową w rodzinie i zwraca uwagę na problem nadwagi wśród dzieci. Wg statystyk Instytutu dane dotyczące tego problemu wśród dzieci i młodzieży są niepokojące, ponieważ nadwaga i otyłość przyczyniają się do obniżenia pułapu wiekowego zachorowań m.in. na cukrzycę i nadciśnienie. Uważam, że jest to wynik czasów, w których żyjemy i niesłychanie łatwej dostępności do taniego i bezwartościowego jedzenia. Mamy z jednej strony ruch body positive, który promuje postawy akceptacji swojego wyglądu, a z drugiej strony często usprawiedliwia przemysł spożywczy, który nas truje i przyczynia się do wzrostu nadwagi, wydając miliony na reklamy produktów, które de facto nam szkodzą i uzależniają. Pod presją reklam dzieciom (a i dorosłym też) trudniej  o przemyślane decyzje zakupowe, a przecież to, jak się odżywiamy, w ogromnej mierze wpływa na nasze zdrowie. Wybór między batonikiem, a pomidorkami koktajlowymi nie jest łatwy (wybieram pomidorki).

Czy mogłabyś więcej opowiedzieć książkach, które wydałaś wspólnie z Robertem?

Pomysł napisania książki o kuchni wegańskiej wynikał z potrzeby rynkowej, ponieważ nie było wtedy takiej publikacji. Zaczęło się od pytań – na trasie miałam na sobie koszulkę z napisem Run Vegan, co skłaniało wtedy wielu biegaczy do pytań o weganizm, o to jak się przygotowuję do biegania i jak wygląda moja dieta. Widać było, że mają sporo obaw o bilansowanie diety, o dostępność składników, o wysokie koszty. Była zatem potrzeba na tworzenie przepisów z prostych składników, zbilansowanych i zapewniających wystarczająco dużo kalorii przy ultra wysiłku. Przy pierwszej książce„Kuchnia dla biegaczy. Siła z roślin”, którą napisałam z Robertem Zakrzewskim (jak i pozostałe publikacje) wsparł nas dietetyk Damian Parol. Kolejne to „Kuchnia dla serca. Zdrowie z roślin” i „Love Vegan. Gotowy jadłospis na 21 dni”. W ostatniej książce chcieliśmy pokazać, że w ciągu 21 dni możemy nauczyć się m.in. przygotowywać zbilansowane i zdrowe posiłki. Wsparciem merytorycznym była dla nas dietetyczka dr Hanna Stolińska.

Natomiast książka  „ULTRA. Dobiegniesz dalej niż myślisz” jest poradnikiem dla przygotowujących się do ultra zawodów i zbiorem rozmów ze znanymi biegaczami i biegaczkami, którzy dzielą się swoim doświadczeniem.

Czujesz, że masz duży wpływ na biegaczy poprzez Twoje działania w obszarze promowania weganizmu zdrowego odżywiania i dbania o środowisko.

Ostatnio otrzymałam wiadomość od młodej mamy, która napisała, że jest bardzo mi wdzięczna, za to, że kiedyś podzieliłam się moją historią o byciu aktywną mamą w mediach społecznościowych. Wiele osób pisało, że dzięki naszym biegom czy książką zmieniło się coś w ich życiu na lepsze i odkrywają w sobie nowe możliwości. To cieszy, taki jest cel – żeby ludzie zdrowo i smacznie jedli, mieli radość z biegania i odkrywali siebie na nowo.

Jedna z moich ulubionych historii dotyczy akcji Zabiegam o czystą Polskę, którą również organizujemy jako Fundacja Run Vegan. Podczas treningu w ramach Akademii GUT w Gorcach biegłam ze znajomą z Warszawy i – jak zwykle – sprzątałam śmieci znalezione na szlaku. W drodze powrotnej Joanna powiedziała, że często wychodzi na spacer z psem i widzi śmieci na drodze, ale jakoś nigdy nie pomyślała, że może wziąć worek i coś z tym zrobić. Z tego co wiem, na ostatnich spacerach skutecznie oczyszcza swój kawałek pobliskiego lasu.  Inspirowanie jest fajne!

tekst: Magdalena Bryś

fotografia przekazana przez V.D., autor: J. Deneka

Najbliższe wydarzenie Fundacji Run Vegan to BIEG WEGAŃSKI – ŁATWIEJ NIŻ MYŚLISZ, 5 czerwca 2022, Warszawa.

Violetta Domaradzka – weganka, biegaczka ultra, eko-zakręcona. Ma na koncie kilkanaście biegów górskich powyżej 100 kilometrów i wiele maratonów. Organizatorka Biegu Wegańskiego i biegu Gorce Ultra-Trail oraz akcji ekologicznej „Zabiegam o czystą Polskę“. Współautorka książek „Kuchnia dla biegaczy. Siła z roślin.“, która zdobyła tytuł Biegowej Książki Roku oraz „Kuchnii dla serca. Zdrowie z roślin“ i przewodnika kulinarnego „Love Vegan. Gotowy jadłospis na 21 dni“.