Dyrektor Spotkań z Filmem Górskim, organizator biegów szlakami Tatr. Pełna pasji, aktywna mama i żona… W roli głównej Magda Ziaja-Żebracka. Dziewczyna z gór.

Z Magdą spotykamy się w jej rodzinnym domu pod Tatrami. Wieczorową porą, przy kubku gorącej herbaty…

Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z bieganiem oraz innymi dyscyplinami sportowymi?

Od dziecka żyłam obok gór. Obok, to słowo, którego celowo użyłam. Wśród moich kolegów i koleżanek ze szkoły nie było właściwie osób, które uprawiałyby sporty, czy też lubiły przebywać w górach. Aktywnych osób było zresztą niewiele. Ja zaraziłam się pasją do ruchu jako nastolatka, i tak pozostało do dziś. W różnych okresach życia – z większą lub mniejszą intensywnością – biegałam, chodziłam na skiturach, wędrowałam po górach. Od kiedy weszłam na tą drogę, już z niej nie schodzę. Oczywiście w ciągu roku mam dłuższą przerwę, związaną z intensywnością pracy zawodowej, ale potem bardzo ochoczo powracam do aktywności fizycznej. Jest to dla mnie kluczowe, żeby mieć taką przestrzeń sportową dla siebie. Nie wyobrażam sobie jej nie mieć.

Jak łączysz macierzyństwo i rolę żony z innymi aktywnościami?

Wydaje mi się, że dość nieźle sobie z tym radzę, ale zawdzięczam to mojemu wspaniałemu partnerowi, który mnie bardzo wspiera w trudnych momentach i wyręcza mnie,gdy wpadam w wir pracy (jak obecnie). Mam też sporo swoich pasji i umiem o nie zadbać. Spędzam z dziećmi aktywnie dużo czasu. W okresie zimowym, zwłaszcza w weekendy, kiedy jestem z maluchami  sama (mąż prowadzi szkolenia), zabieram moją „małą” ekipę na skiturki. Do niedawna to były jeszcze wyprawy z wózkiem, ale obecnie jedno dziecko ciągnę na nartach, a drugie dźwigam w nosidle. Na końcu jest zjazd – i to jest oczywiście największa frajda dla nas wszystkich. Nie ma co ukrywać, że podczas podejścia maluchy trochę się nudzą, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest towarzystwo innych dzieci. Uwielbiam te nasze małe, skiturowe wyzwania – dla mnie to bardzo solidny trening, a dla nich ogrom radości.Czerpię z tych chwil wiele satysfakcji i sądzę, że dzieciaki także będą je dobrze wspominać.

Jeśli tylko nie wymaga tego sytuacja, to nigdy nie rezygnuję ani z czasu z dziećmi, ani z pielęgnowania swoich pasji. Do tej pory udaje mi się to połączyć. Oczywiście, są ciężkie momenty. Najtrudniej jest na polu zawodowym. Będąc mamą, nie dasz rady, jak kiedyś, być wszędzie na 100%. Jeśli masz serce pełne pasji, to czasem nie pozostaje nic innego, jak zwyczajnie odpuścić. Najważniejsze jest budowanie fajnej rodziny i tworzenie mocnych, trwałych więzi rodzinnych, pozostałe rzeczy są daleko w tyle.

Jak twoja działalność i podejmowane inicjatywy zostały przyjęte przez lokalne środowisko?

Ciężko to ocenić. Dla mnie miarą jest to, że inicjatywy stale przyciągają nowe osoby, które chcą w nich uczestniczyć, angażować się. W tym roku pracuję w zupełnie świeżym teamie, pełnym energii do działania i otwartym na innowacyjne pomysły. Trzeba też zaznaczyć, że nigdy nie idę tą ścieżką sama. Każdego roku powstają nowe partnerstwa i inicjatywy wkoło festiwalu – najprościej mówiąc – jest dobrze.

Skąd pomysł na festiwal?

To nie ja wymyśliłam festiwal. Kiedy się w niego zaangażowałam, był niewielką imprezą, której oś stanowił międzynarodowy konkurs filmowy. Z czasem festiwal obrastał w kolejne atrakcje, frekwencja się powiększała, a miasteczko festiwalowe rozrastało. Zaczęliśmy organizować targi, biegi górskie, prezentować więcej filmów, organizować mnóstwo spotkań, zapraszać gości z całego świata – ikony wspinania, alpinizmu i himalaizmu, zaczęliśmy wreszcie robić warsztaty w Tatrach i warsztaty kreatywne dla dzieci. W końcu udało się nam zrealizować Mistrzostwa Europy we Wspinaczce Sportowej Małopolska 2019, a w tym roku przed nami Puchar Świata w biegach górskich WMRA i Puchar Europy we wspinaczce sportowej IFSC. Obecnie kładziemy nacisk na aktywności outdoorowe i szkolenia górskie.To kierunek, w którym chcemy rozwijać festiwal.

Co Twoim zdaniem jest najmocniejszą stroną festiwalu Moc Gór?

Możliwości, jakie dają nam Tatry i duch gór, jaki można poczuć tylko tutaj. Przedstawiamy filmy i spotkania z wybitnymi sportowcami, himalaistami i wspinaczami. Prowadzimy szereg warsztatów górskich: wspinanie, poruszanie się w terenie eksponowanym, wyjścia wysokogórskie, kolarstwo szosowe, MTB, wycieczki na Orlą Perć i wiele innych arcyciekawych aktywności,w których można wziąć udział.

Z jakimi trudnościami mierzysz się jako kobieta,podejmując się roli organizatora?

Nie czuję, żeby było mi szczególnie trudniej, dlatego, że jestem kobietą w kontekście zawodowym, ale w kontekście godzenia tych ról, które kobiecie przypadły już tak. Są takie chwile, kiedy ciężko jest pogodzić wszystkie role – mamy, żony, dyrektora festiwalu… Co więcej mam sporo swoich potrzeb i oczekiwań względem samej siebie i nie zawsze udaje mi się być wszędzie i na każdym polu na 100% oraz w zgodzie z sobą. Od kiedy jestem mamą, czuję też presję– społeczną, i tą którą sama na siebie nakładam. Wiadomo, chciałoby się zawsze być super rodzicem, a do tego spełniać na innych płaszczyznach życia – zawodowego, sportowego, czy towarzyskiego. Ja mam to szczęście, że otaczam się wspaniałymi ludźmi i mam wielką radość z pracy z moją ekipą. To buduje we mnie przekonanie o wartości naszych projektów i jest inspiracją do rozwijania kolejnych inicjatyw.

Czym dla ciebie jest kobiecość?

Lubię żywe kobiety, które mają ogień w sercu i pasję, ciepło i otwartość na ludzi, serdeczność i wrażliwość. Taką kobietą chciałabym być.

Twoim marzeniem jest…?

Czas, czas, czas… Więcej czasu dla rodziny i siebie, na poznawanie świata. Za tym mi ostatnio tęskno. W dłuższej perspektywie to właśnie czas z rodziną jest największą wartością, jaką serwuje nam życie.

rozmawiała: S.W.

fotografia: M. Dratwa