Wspólny cel motywowania kobiet do uprawiania kolarstwa i walki z nierównościami w tym sporcie połączył założycielki Babskiej Korby. Razem starają się rozwijać oraz poszerzać inicjatywę!

Jak zrodził się pomysł założenia Babskiej Korby? Dlaczego?

Alina: Los nas postawił na swojej drodze. Wszystko zaczęło się od tego, że Maria pracowała w dużej firmie rowerowej, w której jestem ambasadorką. Tak naprawdę to właśnie Maria wybrała mnie na ambasadorkę tej marki. Wtedy zaczęła się przygoda z pierwszym zadaniem zorganizowania jazdy dla kobiet w Bielsko-Biała. Maria doskonale to pamięta, jaka byłam przerażona, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam.

Maria: Kiedy pracowałam w Specialized (amerykański producent rowerów) w dziale marketingu, organizowałam jazdy grupowe dla dziewczyn przy pomocy sieci sklepów, które sprzedawały rowery Specialized. Wtedy również uruchomiłam program ambasadorski. Poznałyśmy się z Alą w 2017 r., wtedy odbył się nasz pierwszy call i zaczęło się nasze pierwsze działanie.

Alina: Na naszą pierwszą jazdę przyszło kilka dziewczyn i nigdy nie zapomnę tego spotkania. Początki były ciężkie, bo zainteresowanie na początku jest duże, a potem już zostają dziewczyny, które chcą jeździć i chcą się czegoś uczyć. W tym przypadku uczyłyśmy się czegoś nawzajem, a obecnie zrobiła się duża grupa wsparcia, nie tylko rowerowego, ale również w życiu prywatnym. Dziewczyny są po prostu przyjaciółkami.

Maria: Myślę, że jest to bardzo ważne, co powiedziałaś. Babska Korba to nie jesteśmy my dwie, ale jest też nasz trener, Radek Rogoż i są dziewczyny, które prowadzą treningi w 8 lokalizacjach w Polsce. Każda dziewczyna, która przyjeżdża na trening, buduje tę społeczność. Na naszych ustawkach rowerowych dziewczyny nigdy nie czują się same, każda wspiera i pomaga, np. gdy jednej z nich zostanie przebita dętka lub zabraknie batonika na drogę. Jest u nas ważna zasada, że nigdy nikogo nie jest zostawiany na samym końcu. Jeśli chodzi o nazwę Babska Korba, to tak na początku były nazywane jazdy w Bielsko-Biała i tak już zostało.

U mnie sytuacja się zmieniła, gdy przestałam pracować w Specialized i koordynować program ambasadorski.  Nadal chciałam działać na rzecz kobiet w kolarstwie i byłam z Alą w kontakcie. Myślałam o założeniu stowarzyszenia lub fundacji i działaniu na rzecz kobiet. Podczas naszej wspólnej rozmowy wynikło, że Ala również chce założyć fundację wspierającą kobiety i już podjęła pierwsze kroki w tym kierunku. Stwierdziłyśmy, że nie ma co powielać formalności i będziemy działać wspólnie. Do Zarządu fundacji dołączył również Radek Rogóż, który jest obecnie trenerem Ali (mnie trenował w przeszłości).. Obydwie przetestowałyśmy go, czy dobrze trenuje (śmiech). Oprócz samych jazd zaczęliśmy wtedy organizować darmowe zgrupowania kolarskie.

Alina: W czasie pandemii wiele dziewczyn zaczęło pisać, jak jest im ciężko w domu – dzieci i praca zdalna. Wtedy wpadliśmy na pomysł, by organizować wspólne treningi na zoomie na trenażerze. Coraz więcej dziewczyn zaczęło się pojawiać na naszych treningach online.

Maria: Od czerwca 2021 r. udało nam się rozpocząć treningi w 8 lokalizacjach w Polsce, zgrupowania kolarskie w lato i zimowe treningi online. Mamy również program stypendium wyścigowego dla sześciu dziewczyn, a pracujemy również na tym by uruchomić stypendium wyprawowe. Dodatkowo organizujemy wspólne wyjazdy na wyścigi w sezonie. Dla wielu kobiet wizja samotnego startu w wyścigu kolarskim jest onieśmielająca i trochę straszna. Kiedy masz dookoła siebie grupę koleżanek ten strach znika i robi się z tego przygoda. Na bieżąco analizujemy problemy, z którymi mierzą się też kobiety w kolarskim świecie i staramy się zaproponować rozwiązania. Dodatkowo za niedługo będziemy otwierać też wypożyczalnie sprzętu bikepackingowego. Tych rzeczy dzieje się naprawdę dużo. Wydaje mi się, że nieźle dajemy radę.

Miałyście podobne powody do założenia Babskiej Korby, czy jednak zupełnie różne?

Alina: W moim przypadku, gdy zaczęłam się ścigać w ultra, to liczba kobiet w tych wyścigać jest przerażająco mała, i zdarzają się też wyścigi bez kobiet. Zaczęłam wtedy rozmawiać z dziewczynami, które boją się tych zawodów, co jest kompletnie irracjonalne, bo to jest ogromna przygoda

Maria: Dla mnie założenie fundacji wynikało z dwóch rzeczy. Po pierwsze to były wszystkie problemy jakie doświadczałam jako początkująca kobieta w świecie rowerowym. Najczęściej po zakończonych jazdach mężczyźni gratulowali sobie wyniku, a ja otrzymywałam komentarze, że mam na przykład ładne warkocze. Nie byłam traktowana na poważnie, jak reszta członków tej jazdy grupowej. Zwracano uwagę na mój strój i na wygląd. Chciałam to zmienić, by dziewczyny które przyjdą do tego świata po mnie, już nie musiały tego doświadczać i było im łatwiej. Drugi powód wynikał z mojego doświadczenia w branży rowerowej, w której pracuje już ponad 5 lat. Kobiety nadal nie są traktowane jako poważna siła nabywcza.  To powoli się zmienia, jednak mam świadomość, że zmiany, które wprowadzamy teraz, będą widoczne za minimum 10 lat.
Taka dziewczyna, która wtedy przyjdzie do sklepu będzie miała również wybór butów do jeżdżenia (obecnie ma często do wyboru jeden model), i ta proporcja będzie bardziej wyrównana. Kobiety w świecie rowerowym mają różne problemy, związane ze słabym dostępem modeli butów, odzieży i rowerów.

Oprócz tego często są problemy z doborem siodełek, które bardziej są dostosowane do mężczyzn, niż do kobiet. Faktem jest, że badania dotyczące wpływu kształtu siodełka na naczynia krwionośne i nerwy krocza u mężczyzn są prowadzone od końca lat 80 tych., a analogiczne badania dla kobiet zostały przeprowadzone bardzo niedawno. Różnice fizjologiczne przecież są bardzo duże. Profesjonalne zawodniczki niekiedy robiły sobie operacje plastyczne warg sromowych (Alison Tetrick, Hanna Dines), po to by móc jeździć bez bólu. Pierwsze siodełko rozwiązujące te problemy pojawiło się w  kobiet wyszło do produkcji dopiero w 2018 r.

Alina: Siodełko dla kobiet to naprawdę game-changer. Większość kobiet korzysta teraz z tych siodełek, bo jest to zupełnie inna jakość jazdy.

Maria: Kolarstwo to jest taki zakurzony artefakt tego patriarchalnego świata w sporcie.Jeszcze ważną kwestią są wynagrodzenia dla profesjonalnych zawodniczek – w 2021 r. aż 34 proc. kobiet w drużynach kontynentalnych nie otrzymało żadnego wynagrodzenia za swoją pracę. Międzynarodowa Unia Kolarska, która jest odpowiedzialna za organizację wyścigów, nie ustanowiła pensji minimalnej dla kobiecych drużyn kontynentalnych, a dla męskich oczywiście jest. Dlatego wiele kobiet, które uprawiają profesjonalne kolarstwo muszą mieć drugą pracę.

Alina: Biorąc też udział w różnych wyścigach ultra to widzę, że dziewczyny bardzo się wspierają, bo często bardzo się boją i są przerażone. I tak samo tutaj chciałyśmy stworzyć społeczność w Polsce, by dziewczyny chciały sobie pomagać, a nie współzawodniczyły. Wydaje mi się, że razem z Marią i Radkiem udaje nam się.

Maria: Chciałabym tylko dodać, coś do tego co powiedziałaś o strachu, bo to też staramy się zawsze tłumaczyć. Strach nigdy zupełnie nie zniknie, i dla mnie to jest też nauka, którą przekładam na całe moje życie. Zawsze kiedy masz zrobić coś nowego, strach będzie się pojawiał, to naturalne. To czego możesz się nauczyć to, jak sobie z tym strachem radzić, jak go oswoić. Pewnie na starcie każdych zawodów będziecie czuć strach i adrenalinę, bo to zawsze nowe wyzwanie. Jednak, gdy pojawisz się na linii mety – czujesz euforię i siłę. Udowodniłaś sobie, że dasz radę i możesz przełożyć to na inne stresowe sytuacje w życiu, na przykład możesz podejść do szefa, szefowej i powiedzieć: „dość tego, ja chcę podwyżkę”, albo mężowi: „dość tego, teraz Ty się zajmujesz dziećmi, a ja mam czas dla siebie”. Buduje to w dziewczynach poczucie niezależności, pewności siebie i sprawczości.

Alina: Zgadzam się z Marią, bo w moim przypadku jest tak samo. W trakcie mojego pierwszego wyścigu na 4000 km (The Transcontinetal Race) cały czas płakałam, bo myślałam, że nie dam rady, przez co cały czas pamiętam o tych moich emocjach. Maria wtedy mnie bardzo wspierała w tej decyzji. Po zakończeniu zawodów powiedziałam tylko do taty, który czekał na mnie na mecie, że jadę jeszcze raz w przyszłym roku. Ta wolność jazdy na rowerze, którą czuje się wpływa na wszystkie dziedziny w życiu. Twoje myślenie totalnie się zmienia.

Maria: Wielkich rzeczy, czymkolwiek one by nie były, nie robi się na razi tego też uczy kolarstwo ultra. Duży cel musisz podzielić na etapy, inaczej wydaje się nieosiągalny. Trening kolarski uczy Cię systematyczności, dyscypliny i dzielenia sobie dużych celi na etapy oraz planowania. To również wpłynęło na moje funkcjonowanie w życiu zawodowym i prywatnym.

Alina: I jeszcze jedna kwestia, jeżeli chcesz coś zrobić, to nie odkładaj tego na później, i po prostu to zrób.

Stworzyłyście społeczność dziewczyn, które lubią jeździć na rowerze i aktywnie spędzać czas. Gdzie działacie i jak można do Was dołączyć? 

Alina: Dołączyć może każdy, bo taka była też nasza idea. Niesamowite jest, że dziewczyny które dołączają do nas często robią 30-40 km po raz pierwszy, a potem otrzymujemy wiadomości o ich progresie, że zrobiły swoje pierwsze 100 km i są bardzo szczęśliwe.

Maria:  W tym momencie można dołączyć do naszych treningów online, wystarczy mieć trenażer lub rolki.Na taki trening online nie trzeba mieć formy, a sam trening jest dostosowany do możliwości każdej z uczestniczek.W Trójmieście odbywają się aktualnie jazdy grupowe na MTB. Natomiast od wiosny jeździmy aż w 8 lokalizacjach: w Warszawie mamy dwie grupy – szosową i gravelową, do tego grupy szosowe w Bielsku-Białej, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Gliwicach i wspomniane wcześniej Trójmiasto. W Bielsku-Białej będziemy też uruchamiać grupę MTB. W każdym mieście mamy prowadzące jazdy, które dobrze znamy ze środowiska kolarskiego. Same nie dałybyśmy rady ogarnąć tylu jazd na raz.

Aktualnie na Patronite prowadzimy zbiórkę funduszy, by pokryć koszty prowadzenia jazd grupowych.

Mocno wspieracie i wzmacniacie (empowerment) dziewczyny m.in. poprzez programów stypendiów dla tych, które nie mogą sobie pozwolić na pokrycie wydatków dot. trenowania.

Maria: W tym przypadku również lubię operować twardymi danymi. Znalazłam raport CBOS z 2017 r., z którego wynika, że statystyczna Polka wydaje rocznie ok. 412 zł na sport. Za 412 zł możesz sobie kupić buty wpinane, i takie nie za dobre. Kolarstwo jest sportem totalnie drogim. Byłyśmy świadkami tego, że dziewczynom brakuje funduszy na uprawianie tego sportu. Dodatkowo same doświadczałyśmy, ile kosztuje trenowanie,  sprzęt i wyjazdy na zawody. Drugim powodem jest zachęcenie dziewczyn do startów w zawodach. Grupa kobiet, które mogą sobie na to pozwolić jest bardzo niewielka. Z uwagi na rozmaite czynniki socjo-kulturowe statystyczna Matka-Polka, jeśli ma jakieś pieniądze to kupi buty czy zabawkę swojemu dziecku, a mężczyźni częściej przeznaczają część swojego wynagrodzenie na swoje pasje. My Polki, mamy często ograniczoną świadomość, że możemy sobie na coś takiego pozwolić i że zasługujemy na to żeby w siebie inwestować. To co robimy teraz z programem stypendiów, to również kwestia naszego wpływu na sytuację kobiet w kolarstwie teraz lub za kilka lat.

Nabór do programu stypendium będzie ponownie otwarty jesienią 2022 r. Poprzedni nabór do programu zakończył się w październiku 2021 r. i obecnie jesteśmy na etapie wyboru 6 stypendystek. Każda z nich otrzyma od nas koszulki, czapeczki, opiekę trenerską, dietetyka, konsultacje z fizjoterapeutą, wsparcie organizacyjne przy zawodach.

Alina: Mamy nadzieję, że więcej sponsorów się do nas zgłosi i będzie więcej stypendiów!

Czym się zajmujecie na co dzień? Pewnie każda z Was jest związana po części ze sportem.

Alina: Pracuje jako farmaceutka, prowadzę swoją aptekę i bardzo lubię swoją pracę, chociaż jest to bardzo wymagająca praca, szczególnie od czasów pandemii. Prowadzę również knajpę Środek w Bielsku-Białej ze swoimi koleżankami. A dzięki pomocy Marii i Radka prowadzimy wspólnie fundację, która bardzo się szybko rozwija. Jeśli chodzi o sport, to nigdy nie byłam szczególnie wysportowana, i nie przepadałam za sportami drużynowymi. Jednak dzięki Babskiej Korbie poznałam dużo koleżanek, które w większości nazwałabym już moimi przyjaciółkami oraz budowanie kobiecej społeczności – to jest coś fantastycznego. Do czasu Babskiej Korby przyjaźniłam się bardziej z mężczyznami.

Pamiętam jak kupiłam szosę, to tak naprawdę rok czasu była w garażu. Jak usiadłam na rower, to pomyślałam, że nigdy w życiu nie wsiądę znów. A potem jednak wyjęłam i przejechałam naszą Pętlę Beskidzką, i się zakochałam w szosie. Wtedy też mój mąż kupił mi jeszcze lepszy rower i ja totalnie przepadłam. Rower zmienił moje życie, w sensie fizycznym, ale również mentalnym, bo daje mi wolność i siłę. Wydaje mi się, że takich kobiet jest dużo.

Maria: Zajmuje się marketingiem w branży outdoorowej i sportowej. Jeśli chodzi o sport, to był od zawsze obecny w życiu. Kiedy nie uprawiam sportu, czuje się źle. Uprawiałam sporty walki, wspinaczkę, triathlon, podnoszenie ciężarów. Rower pojawił się u mnie, gdy przeprowadziłam się do Warszawy na studia. Poruszanie się komunikacją miejską było dla bezsensowne, rower jest tańszy i jest dobrym wysiłkiem fizycznym. Mój tata dał mi starą kolarzówkę, którą przerobiłam sobie na rower miejski. Teraz jak patrzę z perspektywy czasu to zrobiłam krzywdę temu rowerowi (śmiech) – wstawiłam grube białe opony i zmieniłam kierownice na prostą.

Przy okazji tych zmian, poprosiłam o pomoc z przycięciem kierownicy na grupie rowerowej. Jeden chłopak odpisał, że pomoże przy tym i okazało się, że jest zapalonym kolarzem. Zaprosił mnie na moją  pierwszą jazdę grupową (w nocy), na którą wtedy ubrałam się w zwykłe dresy, a mój rower po prostu nie nadawał się do tego typu jazdy.
Kiedy przyjechałam na miejsce zbiórki i zobaczyłam wszystkich mężczyzn z profesjonalnymi rowerami szosowymi, z ogolonymi nogami i w obcisłych strojach, miałam wrażenie że patrzę na jakiś kosmitów i totalnie do nich nie pasuję. Na dodatek, kolega który mnie zaprosił nie pojawił się na miejscu i nie odbierał telefonu. Mimo wszystko, zdecydowałam się spróbować i udało mi się przejechać z nimi 60 kilometrów. Po zakończonej jeździe czułam się, jakbym wygrała w totka! Od tego momentu rozpoczęła się moja przygoda z kolarstwem i  trwa już 6 lat.

Alina Kilian – Farmaceutka, właścicielka restauracji, założycielka Babskiej Korby. i doświadczona zawodniczka ultra,  W Babskiej Korbie odpowiedzialna jest za strategię rozwoju i finansowanie. Prowadzi szosowe jazdy w Bielsku-Białej. Instagram Aliny: @alamakola

Maria Kostacińska – Amatorka wypraw rowerowych, bikepackerka, początkująca zawodniczka ultra, autorka ebooka Poradnik Bikepackersa. Zawodowo związana z rowerami i marketingiem. W Babskiej Korbie odpowiedzialna jest za strategię marketingową oraz social media. Prowadzi jazdy gravelowe w Warszawie. Instagram Marii: @pojesc_pojezdzic

rozmawiała: Magdalena Bryś

fotografia: Babska Korba

 

Więcej na temat Babskej Korby znajdziecie na:

https://babskakorba.pl/

https://www.instagram.com/babskakorba/

https://patronite.pl/BabskaKorba